Strona:PL Reymont-Ziemia obiecana. T. 1 306.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Kilka garniturów w najczystszym stylu Ludwika XIV, białych ze złotem, z pokryciami malowanemi lub haftowanemi w blado-zielone barwy stało pod ścianami, pod szeregiem obrazów przeważnie bardzo cennych, bo Endelmanowie mieli całą galeryę zbieraną nietyle ze znawstwem ile z namiętnością; prócz tych mebli stało jeszcze dosyć w innych stylach, było pełno stolików inkrustowanych, obijanych materyami, chińskich fotelików ze złoconego bambusu z wybiciami z jaskrawych jedwabiów, żardinierek złoconych, pełnych kwiatów; na marmurowym stylowym kominku płonął wielki ogień i rzucał krwawo złoty brzask na kilka młodych panien, pomiędzy któremi siedziały Róża i Mela.
Endelmanowa wspaniała w swej toalecie z ciemno-wiśniowego aksamitu, ubranej podług panującej mody imitacyami drogich kamieni przy gorsie bardzo wydatnym, zbliżyła się do Róży.
— Jeśli się nie bawicie, to wam przyślę Bernarda.
— Może ma pani kogo zabawniejszego.
— Znudził już panią?
— Na codzień dobry, ale przy dzisiejszej uroczystości wolałabym jaką zmianę.
— Przyprowadzę wam Kesslera albo Borowieckiego.
— Jest i pan Borowiecki? — zagadnęła ciekawie, bo widziała przed chwilą Likiertową.
— Cała Łódź jest u nas! — powiedziała z zadowoleniem i na jej odwiniętych ustach podobnych do wydeptanych mocno stopni, wykwitł uśmiech, z którym odeszła wspaniałym, majestatycznym krokiem, w aureoli ufryzowanych szpakowatych włosów, spiętych brylantowemi szpilkami; duża rozlana twarz o cienkim zgrab-