Strona:PL Reymont-Ziemia obiecana. T. 1 362.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

dawało wszystko, co tylko zrobić można, to się zarobi na tem dziesięć procent. Ja mam już tak dosyć tego kramarstwa, że jak ty prędko nie zajmiesz się fabryką, to sam, chociaż nic nie mam, założę i plunę na wszystko. Zbankrutuję, to zbankrutuję, ale będę przynajmniej coś robił!
Położył się znowu, okręcił kołdrą po uszy i milczał.
— Sezon jest zły, bankructwa są na porządku dziennym, ogólnie zmniejszają produkcyę wszyscy, z wyjątkiem trzech, może czterech wielkich fabryk, które mają za co przebyć kryzys; jest nawet źle, ale już są widoki poprawienia się interesów. Ostatnie urzędowe zawiadomienia głoszą, że w całej Rosyi oziminy jesienią doskonałe, zimę przetrzymały świetnie i zapowiadają się doskonale. Jeśli wiosna nie zawiedzie, jeśli urodzaje będą dobre przez dwa lub trzy lata, a ceny na zboże nie spadną w tym czasie, czego się nawet nie przewiduje z powodu wyczerpania zapasów u nas i zagranicą i z powodu nieurodzajów indyjsko-amerykańskich, to nasz rynek koło jesieni zacznie się ożywiać. Jest jeszcze jedna przyczyna dlaczego musi być lepiej w przemyśle tkackim; oto rozpoczęcie olbrzymich państwowych robót, które pochłoną setki milionów i zajmą dziesiątki tysięcy rąk obecnie bezczynnych! Słyszysz, Maks!
— Słyszę, ale powiem waszem przysłowiem: Patyczki stróżą, a ptaszki jeszcze w lesie.
Karol nic się na to nie odezwał, tylko włożył palto i pojechał do Müllerów.
Na Piotrowskiej spostrzegł Kozłowskiego, który po całych dniach włóczył się po mieście.
Stał jak zwykle w baletowem pas, z cylindrem na tyle głowy, który co chwila zsuwał na czoło gałką laski