Strona:PL Reymont-Ziemia obiecana. T. 1 389.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Specyalista?
— Eks-obywatel ziemski, ale człowiek uczciwości nieposzlakowanej.
— To razem tyle kwalifikacyj, że może szukać miejsca jeszcze drugie dwa lata z takim samym skutkiem.
— Bardzo biedny i bardzo obarczony rodziną, umierają wprost z głodu.
— Nie wyjątkowy wcale, bo takich nie brakuje w Łodzi.
— Możeby pan pomógł. Jakiekolwiek miejsce, jakkolwiek płatne, najprostsze, byłoby dla niego prawdziwem dobrodziejstwem. Niechaj mi pan daruje, że prawie nieznajomy i zaraz z prośbą się udaję.
— Nie w tem środek kwestyi, tylko że nie wiem, co panu odpowiedzieć. Miejsc lepiej płatnych niema nigdy wolnych, ponieważ na każdą opróżnioną posadę zgłasza się dwudziestu kandydatów i to przeważnie samych specyalistów.
— Mnie chodzi o najzwyklejszą pracę, więc jeśli pan może...
Borowiecki dał mu swój bilet wizytowy.
— Niechaj ten protegowany pański przyjdzie do mnie z tym biletem jutro po południu do fabryki. Miejscami nie rozporządzam, ale będę się starał coś zrobić dla niego, tylko, że panu nie ręczę za skutek.
Rozeszli się zaraz w różne strony.