— Czyń, co chcesz — odrzekła z zupełną obojętnością, ale pozwól mi tylko spać.
Następnie ziewnęła głośno. — Jestem bardzo śpiąca.
Przez moment stałem skamieniały. Potem zacząłem się śmiać i znowu głośno płakałem, wreszcie schowałem rewolwer i rzuciłem się przed nią na kolana.
— Wanda — chciej mnie tylko posłuchać, posłuchaj jeszcze małą chwilkę, — prosiłem.
— Chcę spać! nie słyszysz? — krzyknęła gniewnie, skoczyła z łóżka i kopnęła mnie nogą, — zapominasz, że jestem twą panią? — a kiedy nie poruszałem się z miejsca, chwyciła bat i uderzyła mnie.
Podniosłem się — trafiła mnie jeszcze — lecz tym razem w twarz.
— Człowiecze, niewolniku!
Z zaciśniętemi pięściami, złorzecąc niebu, opuściłem nagle jej sypialnię. Odrzuciła bat i wybuchła wesołym śmiechem.
∗
∗ ∗ |
Nareszcie zdecydowałem się wyrwać od tej kobiety bez serca, która za niewolnicze uwielbienie płaciła mi okrutnemi mękami, a za wszystko, co od niej wycierpiałem chciała mnie niewiernie zdradzić. Pakuję więc swoje drobne manatki do chustki i piszę do niej:
„Łaskawa Pani!
„Kochałem Panią, jak człowiek pozbawiony rozumu, oddałem się Jej tak, jak nigdy dotąd żaden mężczyzna kobiecie. Pani jednak nadużywałaś moich najświętszych uczuć, a uważałaś mnie zuchwale za jakąś marną zabawkę. Jak długo byłaś Pani okrutną i nielitościwą, mogłem Cię jeszcze kochać — teraz jednak zamierzasz być kobietą pospolitą, ordynarną. Nie jestem dłużej niewolnikiem, który pozwala Ci się Pani prześladować i smagać batem, Sama uczyniłaś mnie wolnym, a dziś opuszczam kobietę, dla której czuję tylko nienawiść i pogardę.
Seweryn“.
List ten oddaję murzynce, następnie uciekam jak mogę najszybciej. Bez tchu dobiegam do stacyi, w tem uczuwam w sercu gwałtowne ukłucie... zatrzymuję się... zaczynam... płakać.