przynajmniej... Prawda?... Nie widzisz w tem nie bezpieczeństwa?
HRABIA. Zdaje mi się, że nie... ale muszę poradzić się ateusza i dopiero stosownie do jego rady wysłać telegram do twej matki.
MARTA. Ale dla czego mama nie napisała do mnie, do mnie samej?
HRABIA. Więc nie domyślasz się, dla czego twoja matka i Reginka chcą tu jutro być koniecznie?
MARTA. Nie! nie domyślam się wcale!
HRABIA. Ależ to jutro rocznica twoich urodzin.
MARTA. Prawda!
HRABIA. Choroba naszego pieszczoszka kazała mi zapomnieć o tym wesołym dniu. Przebaczasz mi to zapomnienie? Nieprawdaż?
MARTA (całując go). Nie... Oto kara! Ach! skoro pomyślę, że jutro mieć będę 29 lat!
HRABIA. Proszę! to starość nie lada!
MARTA. Śmiej się! a jednak to już starość — Wierzaj mi. Dwadzieścia dziewięć lat dla kobiety, to pewna granica... Dwadzieścia siedm, ośm, dziewięć i sześćdziesiąt! Tak, jak w partji pikiety!
HRABIA. A więc ja, który mam 45, jestem starym pedogrzystą?
MARTA. Ach! ty, to co innego! jako jenerał jesteś bardzo młody.
HRABIA (śmiejąc się). Ależ ja nie tylko jestem jenerałem.
MARTA. Oh! jako mąż — twój wiek to szczere złoto!
HRABIA. Więc kochasz mnie zawsze Marto?
MARTA. Och! tak! kocham cię całem sercem, całą duszą moją.
Strona:PL Sarah Bernhardt - Wyznanie.djvu/6
Ta strona została przepisana.
(Dalszy ciąg nastąpi.)
