Strona:PL Sen o szpadzie i sen o chlebie 043.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Role te między pniakami dzierżawią chłopy z Pakuł. Prosa tu mieli. Jezusie — Maryo!
— A jakże też czytelnia w Zagaju, rozwija się? — zagadnął pan Ryzio.
— A jest ta czytelnia. Tylko to tak… z tą czytelnią…
— No, ksiądz proboszcz?
— A ksiądz proboszcz…
— Bardzo się gniewa?
— E, żeby to tylko nasz. Ale i morzydłowski.
— I cóż takiego? Powiedzcie no…
— Kiedy to aże brzydko powtórzyć…
— Nie będzie dawał rozgrzeszenia?
— Nie będzie.
— No i jakże ludzie? Nie chodzą?
— Z ludźmi to tak… W kościele, jak z ambony poniewiera, to się wszyscy okropnie boją, aże ich frybra ze strachu trzęsie, a jak na polu, to już ocipkę mniej. Baby te to zakazują chłopakom…
— A bywa też kto w czytelni?
— Co młode, to szelma zaraz nieposłuszne, plebana swego nie chce słuchać i prosto z kościoła, jak w dym do czytelni!
— Patrzajcie! No, a ten wasz teatr? Słyszałem coś…
— A i teatr zawzięły się robić. Ksiądz proboszcz na teatr bij zabij, — to ony właśnie. Okropnie im się chce tych Dziadów, tylko że Konrada nie mają. Żeby Konrada mieli, toby samych kaszkieciarzy z Dziędzielic zakasowały, bo wszystko na pamięć umieją.