Strona:PL Sen o szpadzie i sen o chlebie 079.jpg

Ta strona została skorygowana.

Podobnie rzecz się ma z Norwidowym „Bema Rapsodem żałobnym".

„Czemu, cieniu, odjeżdżasz, ręce załamawszy na pancerz,
Przy pochodniach, co skrami grają około twych kolan?
Miecz wawrzynem zielony i gromnic płakaniem dziś polan,
Rwie się sokół i koń twój podrywa stopy, jak tancerz“.

W tym rapsodzie, uzbrojonym w tak niezrównane onomatopeje, tętniącym, połyskliwym, szelestnym i dzwonnym od kopyt rumaka i chrzęstu oręża, — jest wszystka tęsknota polska za bohaterem, wodzem, władczym orężem, walką i zwycięstwem. Utwór ten jest obrazem duszy zbiorowej, niemal dokumentem politycznym. Te jego wartości, — dzieła wysokiego artyzmu, — są znowu najzupełniej niedostępne dla duszy cudzoziemca. Mało mam czasu, ażebym mógł uwydatnić to samo znamię poezyi polskiej w takich utworach, jak Samuel Zborowski, Lilla Weneda, Dziady, Irydion i tylu innych. Na jedno wszakże wypada wskazać, to jest na szczególniejsze przenikanie przeszłości przez przeszłość. Toż Król Duch nie dzieje się w czasie, lecz zawsze, dziś i wówczas. Chóry Lilli Wenedy w mrokach prawieku mówią do rycerzy, porażonych przez oręż Paskiewicza. — Twórca Wandy, Irydiona, Samuela Zborowskiego przeżywa zawsze podwójność artystycznego widzenia: stawanie się mocy ojczystej, — a ma zarazem