Strona:PL Sen o szpadzie i sen o chlebie 081.jpg

Ta strona została skorygowana.

Stało się mocą, bronią, — pełne ducha,
I czasem do was gra, jak harfy święte,
A czasem waszej odpowiedzi słucha…
Wtenczas — o straszne godziny przeklęte!
Siadam i strumień łez mi z oczu bucha,
I przed Bogiem się nieśmiertelnym korzę,
Że mój duch cierpi tak, a nic nie może…“

Jakże to te nasze wewnętrzne sprawy, wpływy i moce ma poznać i wyrozumieć cudzoziemiec? Jakże ma uczuć w mierze należytej tę zarazem wysoką potęgę naszą i opłakaną niewolę? To też, sądzę, nie należałoby wcale narzucać się światu. Może kiedyś narody szczęśliwe przyjdą, ażeby spoglądać w przepastne szczeliny, któremi wspinał się i wyważał z niemocy nasz duchowy rozwój. A jeżeli nawet nie przyjdą nigdy, stać nas na takie zupełne wyosobienie. Nie ukrywa ono nędzy ducha i ubóstwa formy, lecz wartości niedostępne, zawiłe i głębokie. W tem mniemaniu utwierdza mię opinia Adama Mickiewicza.
Pracując przed laty, jako bibliotekarz muzeum w Rapperswilu, trafiłem na listy Adama Mickiewicza do Krystyna Ostrowskiego. Ostatni zamierzał tłómaczyć na język francuski utwory naszego mistrza i w tych sprawach zasięgał rady wielkiego autora. Mickiewicz z przedziwną prostotą odradzał, prosił niemal o zaniechanie tego zamiaru, tłómacząc, iż nasze pisma nie są dla Europy i że na nas jeszcze czas nie nadszedł.
Zdarza się jednak, iż na tę naszą literaturę tak bezwzględnie ojczyźnianą, zwracają z szacun-