Strona:PL Sen o szpadzie i sen o chlebie 090.jpg

Ta strona została skorygowana.

„otuchę“, — to już w głębiach życia zaszło coś dodatniego, dokonała się jakaś przemiana na lepsze. Tymczasem częstokroć na tej akcyi literackiej się kończy. Z drugiej strony — literatura rozpanoszyła się w naszem życiu, nabrała pewności siebie i jakowegoś cudacznego waloru. W sprawach najbardziej zawiłych, wątpliwych, spornych, trudnych, wymagających rady, współdziałania i decyzyi czynników fachowych, świadomych, technicznie przygotowanych i wyszkolonych, — zewsze można się doczytać oświadczenia, że ta a ta sprawa jest dobrą i pewną, ponieważ taki a taki literat jej sekunduje lub patronuje. Należałoby zarówno w interesie życia publicznego, jak literatury, dążyć do zmniejszenia wpływu ostatniej, do pozbawienia jej praw decyzyi w życiu codziennem, — do pozostawienia jej własnemu losowi. Niechajby piśmiennictwo polskie weszło w swoje własne kolisko, na właściwą mu arenę, jak tyle innych na świecie, i znalazło tam swobodę ruchów, prawo wyboru zagadnień i metod swej pracy. Natomiast z całą pasyą i gwałtownością trzebaby podjąć istotną pracę nad stworzeniem wspólnego narodowego i społecznego rozwoju, pracę podsycaną nietylko przez „moc pieśni, która serce przeobraża i niewolnika przedzierzga w człowieka“, lecz przez świadomość powszechną i przez biało-orlą, drapieżną, zdobywczą żądzę plemienną. Jeżeli kiedy, to dziś najjaskrawiej stanęła przed nami ta konieczność. Jest to bowiem moment, kiedy i piśmiennictwo, zaskoczone, wyprzedzone o tysiąc mil przez wypadki, — oniemiałe i osłupiałe, — stało się