Strona:PL Sue - Awanturnik.djvu/124

Ta strona została przepisana.

przystoi: dając przytułek chrześcijanom, żadnej łaski nie robicie, spłacacie tylko dług... Dość już wam brzuchy od dziesięcin urosły!
Mnicha omal apopleksja nie raziła.
— Stul pysk, ty stary heretyku! — wrzasnął w złości.
— Oho, już do heretyków sięgasz?... No, dobrze... mam w węzełku niejednego talara i mogę obejść się bez waszej zupy i słomy, świętobliwi mężowie.
Mnich miał przez chwilę ochotę rzucić się z pięściami na zuchwalca, lecz pomyślał, że mógłby na tem źle wyjść, więc pohamował się i rzekł tylko:
— Jeżeli ci jaszcze starczy bezczelności na pójście do ojca furtjana, to, bądź pewny, że oberwiesz baty; wogóle nie spodziewaj się w St. Quentin innego poczęstunku...
A, obracając się ku dzieciom, dodał:
— A wy powiedzcie swemu ojcu, żeby się śpieszył z wypłatą daniny, bo już mamy kandydata na jego miejsce, który nam może zapłacić za parę miesięcy zgóry.
I z hukiem zatrzasnął drzwi.
— Słuchajcie, dzieci — zaczął de Cronstillac. — A więc wasz ojciec jest człowiekiem ubogim, a przytem teraz jest chory?... No, to spodziewam się, że zarobek, choć mały, ale uczciwy i pewny, a przytem zgoła niespodziewany, nie sprawi mu przykrości. Chociaż marnie się prezentuję, ale uciułałem sobie trochę grosza. No, dalej, w drogę!... Nie będziecie mieli ze mną kłopotu... nie wymagam wiele, byłem żołnierzem; wystarczy mi kawałek słoniny, szklanka cydru i garść słomy w ciepłej stajni, a przybędzie wam za to osiemdziesiąt sous tygodniowo... Hę, cóż wy na to?
— Nasz tatuś nie jest oberżystą... — zafrasował się chłopiec.
— Dziecko, jeżeli twój tatuś ma rozum, a mama zna się na gospodarstwie, to napewno z radością przyjmą mą propozycję. No, w drogę! Prowadźcie mnie do swej chałupy, dziatki; jestem pewien, że ojciec was nie złaje za to, żeście przyprowadziły na nocleg starego weterana!