Strona:PL Sue - Awanturnik.djvu/78

Ta strona została przepisana.

— Wasza wysokość... pogarda waszej wysokości będzie dla niej najdotkliwszą karą...
— Pogarda?... Nie... czyż taka bezwstydnica zdolna jest silnie odaczuć pogardę?... Wymyśliłem coś lepszego.. chce mieć mulata... dobrze... będzie się z nim mogła pieścić aż do głodowej śmierci!... Jutro o świcie — z powagą zakończył gaskończyk — każę ją umieścić na jednym z mych okrętów!
I, groźnie zbliżając się do Angeliki, zawołał:
— Tak, sikoro ci się zachciało być kochanką miulata?... A ty, nędzny wyzwoleńcze, wyciągasz ręce po żonę książęcą?... Dobrze... będziecie mogli pieścić się aż do śmierci!.. Każę was wysadzić na jakięj pustej wyspie!
Nawet p. de Chemerant przeraziła zemsta zdradzonego męża.
— Wasza wysokość... nie karz jej tak, srodze!... zawołał. — Ten pies, to co innego, ale ona!
Angelika odzyskała już swój spryt i przytomność umysłu — rozumiejąc, że i ona musi grać swą rolę, padła z płaczem mniemanemu mężowi do nóg, błagając:
— Ach, panie, zmiłuj się, drogi lordzie... przebacz...
Rolę ułatwiło jej to, że p. de Chemerant słyszał już o nierządnem prowadzeniu się pani Czarciego Wzgórza i podobna scena zgoła go nie zdziwiła. Wiedział też, że żona Monmontha jest francuską i rozmowa ich w tym języku nie mogła nasunąć mu żadnych podejrzeń.
— Moja pani... nie jestem już dla pani drogim lordem! — ostro przerwał błagania Angeliki de Cronstillac.
— Łaskawy panie, Ukarz minie jaknajsrożej... ale nie w ten sposób!... Na bezludną wyspę!...
Kapitan Ouragan milczał ponuro; twarz jego była zupełnie nieruchoma. De Chemerant, z ręką na szpadzie, bacznie go obserwował, bojąc się jakiegoś zamachu z jego strony.
De Cronstillac dalej grał rozwścieczonego męża.