Strona:PL Sue - Nowele.pdf/10

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, prawdziwego korsarza — odparł — korsarza, jakich jest mało, który sam jeden złupił więcej statków, aniżeli wszyscy jego współbracia razem, od czasu walk pod Dunkerką, aż do Saint-Malo.
Przez całą noc nie mogłem usnąć, a dzień następny wydał mi się nieskończenie długim, chociaż próbowałem czytać „Korsarza“ Byrona, by się odpowiednio nastroić do tego uroczystego spotkania.
O godzinie piątej zjawiłem się u mego przyjaciela. Dziś mi się to śmiesznem wydaje, że ubrałem się owego dnia wykwintniej i z większą starannością niż zwykle. Gospodarz wydał mi się zakłopotanym, co mnie tak przeraziło, iż zadrżałem mimowoli.
— Nasz korsarz, rzekł, przyjdzie aż pod koniec obiadu, właśnie zajęty jest konferencyą, z kapitanem, komendantem portu.
— A więc poczekamy na niego, odparłem oddychając nieco swobodniej.
Zasiedliśmy do stołu. Wyznaczono mi miejsce obok gospodyni, a po mej prawej stronie usiadł jegomość, około sześćdziesięciu lat liczący, którego traktowano w domu nadzwyczaj poufale i nazywano krótko Tomem.
Odziany był bardzo starannie w ubiór czarny, który wybornie odbijał od bielizny śnieżnej białości. Twarz jego jowialna tchnęła szczerością,