Strona:PL Sue - Nowele.pdf/17

Ta strona została uwierzytelniona.

— Lecz nie zapominaj, kapitanie, o obecności dam — rzekł nasz gospodarz, wskazując na żonę i jedną z jej przyjaciółek.
— Na honor — odparł Tom — jeżeli w zapale opowiadania powiem co niestosownego, to proszę sobie tylko wyobrazić, że opuściłem te słowa i położyłem w ich miejsce kropki.
Nie wiem, czy to było złudzenie, czy może likier zaczął działać na kapitana, czy może był to wreszcie demoniczny, pełen ponurej grozy urok, jakim działa wypisane na czole dumne miano korsarza, ale skoro rozpoczął opowiadanie, zdawał się niejako rozkazem wymagać powszechnej uwagi. W moich oczach był to już człowiek zupełnie inny, a nie radca municypalny.
Opowiadanie swe temi rozpoczął słowy:
O ile sobie mogę przypomnieć, działo się to w wrześniu roku 1812.
Wiał właśnie świeży wiatr od północnego zachodu, a statek mój, który z pomyślnym skutkiem krążył na wodachkanału, wracał spokojnie do portu w Calais, leniwym krokiem wiodąc za sobą zdobycz, duży bryg o 280 beczkach, naładowany cukrem i drzewem angielskim. Wtem oficer mój, który nim dowodził, sygnalizuje zbliżający się ku nam okręt. Spoglądam uważnie, żagle ogromne, jakby gmach jaki, to pierwszorzędna fregata. Przeklęty bryg posuwał się ociężale naprzód, rozkazałem przeto dowodzącemu