Strona:PL Sue - Nowele.pdf/30

Ta strona została uwierzytelniona.

warł widok tego trupa na mnie i na wszystkich obecnych. Krew mi się wzburzyła, bo pierwszą myślą, która mną owładnęła, było, że mam w nocy przebyć te same pokłady mułu i że ten sam los może i mnie spotkać. Miałem jednak zawsze dużo władzy nad sobą, opanowałem więc i tym razem gwałtowne wzruszenie, a gdy przeklęty jednoręki spoglądnąwszy dokoła, by osądzić, jakie wrażenie ten widok zrobił na obecnych, zwrócił się ku mnie i ponownie zapytał: — Poznajesz więc, kapitanie, twego towarzysza? założyłem ręce na plecy i odrzekłem niedbale: — Poznaję wybornie tego towarzysza, komendancie. To Dubreuil, majtek z moich stron, ale nie żałuję go wcale, to nędznik, który bił swoją matkę.
Zimna krew moja, na którą się, muszę wywyznać, z trudem zdobyłem, zmięszała jednorękiego, trąciwszy więc nogą goleń trupa, na pół stoczoną przez robactwo, wykrzyknął prawie z wściekłością:
— Widzisz pan przecież, że przechadzka po pokładzie szlamu jest nieco przykra, bo trzeba czasem i głową nałożyć.
— Tak, jeżeli się jest na tyle nierozumnym, że się nie bierze ze sobą szczudeł, odparłem z mimowolnem szyderstwem, bo głupi Anglik, ukazując pokaleczoną nogę trupa, sam naprowadził mnie na doskonały pomysł.