Strona:PL Sue - Nowele.pdf/32

Ta strona została uwierzytelniona.

powłoką powszednią i skromną ujrzałem człowieka, którego tak gorąco widzieć pragnąłem.
A kapitan tymczasem opowiadał dalej.
— Jak więc powiedziałem, otwór przez Tilmonta sporządzony był gotów i miałem natychmiast, jeżeliby noc się okazała dogodną, przystąpić do wykonania planu. Otóż noc owa sprzyjała przedsięwzięciu tak dalece, że około siódmej godziny wieczorem zerwał się na naszem jeziorze wiatr niezwykle silny. Niebo przysłoniły od strony północno-zachodniej gęste chmury, puścił się deszcz lekki a mroźny i zapowiadała się burza, która była dla mnie prawdziwem zbawieniem.
O ósmej godzinie wieczorem bębny wybiły capstrzyk, majtkowie udali się do swych hamaków, oficerowie do swoich kajut, a w dziesięć minut później pogasły wszystkie światła prócz świateł strażniczych, i nastała głęboka cisza, przerywana jedynie od czasu do czasu miarowym krokiem strażników, snujących się koło dział i po zewnętrznej galeryi. Wtedy to wilczym krokiem wkradłem się do kajuty Tilmonta, gdzie zastałem Joliveta. Muszę tu jeszcze nadmienić, że Tilmont był mniej strzeżony, niż reszta więźniów, bo komendant miał przekonanie, że oficer ten nie umie pływać, a zatem nie może nawet myśleć o ucieczce. Przypominam sobie żywo cały przebieg, jakby to się wczoraj działo. Jolivet wydalił się, by stać na czatach, Tilmont zaś siedział na