Strona:PL Sue - Nowele.pdf/37

Ta strona została uwierzytelniona.

usłyszały, może z dziesięć sążni płynąłem pod wodą. Gdy wróciłem na powierzchnię, okręt znajdował się po mej lewej stronie, poznałem go po trzech światłach, które migotały, gdyby trzy gwiazdy wśród nocnych cieni. Na szczęście burza była tak silną, że nie odważono się puścić na wodę łodzi na nocne patrole. Ze strony ludzi nie miałem się już niczego obawiać, pozostawały jeszcze woda, burza i szlam, które mnie niepokoiły.
Zresztą nie chwaląc się umiałem pływać, jak ryba. Napój, do którego mnie zmusił Tilmont, ogrzewał mnie wewnątrz, a tłuszcz ochraniał od zewnętrznego zimna. Położenie było jeszcze dość znośne, ale niepogoda mimo to bardzo dokuczliwa. Gdy oddaliłem się z jakich dwieście sążni od okrętu, nie widziałem już nic dokoła siebie. Jedynym widnokręgiem, jaki mnie otaczał ze wszech stron, był widnokrąg złożony z dużych, czarnych fal, które w miarę, jak się łamały o pierś moją, stawały się białemi. Niebo zakrywały gęste chmury rudawe, pędzone wiatrem, a deszcz, który lał jak z cebra, smagał mnie w twarz i nie dozwalał mi oddychać swobodnie, co mi najwięcej dokuczało.
Płynąłem jeszcze odważnie może pół godziny, lecz później przez chwilę ogarnęła mnie słabość. Zacząłem się zastanawiać, że możebym lepiej był postąpił, czekając do następnego dnia, ale wtem przyszła mi znów na myśl matka, brat, wspomnienie to dodało mi nowych sił, czułem, jakby