Strona:PL Sue - Nowele.pdf/38

Ta strona została uwierzytelniona.

mnie kto w wodzie podnosił i nie mogłem się powstrzymać od okrzyku hurra! Wtedy to przepłynąłem z pewnością najlepszych dwadzieścia sążni w mojem życiu. Byłem jakby w uniesieniu, zdaje mi się, żebym wtedy się puścił wpław nawet i przez fale płomieni.
Prawie już trzy kwadranse płynąłem po jeziorze, gdy na północno-zachodniej stronie zaczęło się nieco wyjaśniać. Ujrzałem kawał błękitu, na którym zamigotało kilka gwiazd, otoczonych szarymi obłokami. Dzięki tej jasności zdołałem rozpoznać na widnokręgu szczyt młyna, który mi miał służyć za drogowskaz do przebycia pokładów mułu i spostrzegłem, że jestem już bliżej nich, aniżeli się spodziewałem.
I teraz sam nie wiem, jak mam państwu wyznać rzecz, która się wam wyda głupią, mnie jednak wtedy o włos że nie zgubiła. Oto zaledwie sobie przypomniałem owe pokłady mułu, gdy nagle wspomnienie Dubreuila, który stał tam z oczyma wyżartemi przez kruki, owładnęło mną z całą potęgą i już na chwilę nie opuściło. A wspomnienie to przybrało prawie kształty rzeczywiste, bo ta okropna twarz zrobiła na mnie niezatarte wrażenie. Przypominałem ją sobie tak dokładnie, że mi się zdawało, iż ją widzę przed sobą, że ją nawet na prawdę widziałem. Tak, widziałem ją, jak ją jeszcze teraz niekiedy widuję we śnie, tę twarz opaloną i podartą, te wargi