Strona:PL Sue - Nowele.pdf/53

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy już turkot kół upewnił mnie o stanowczym jego odjeździe, powstałem z krzesła i usiadłem na kozetce obok Jenny.
— Patrz Arturze, jak ja się dla ciebie poświęcam, wyrzekła z westchnieniem.
Uwaga ta tak była dziwną po naszym blizkim stosunku, trwającym już od kilku miesięcy, tak padła nagle i bez związku z naszemi poprzedniemi rozmowami, że nie rozumiejąc, do czego dąży, zapytałem:
— Jakto, Jenny, jakie poświęcenie?
Nic mi na to nie odpowiedziała, lecz odwróciwszy się odemnie z minką zagniewaną, poczęła się bawić kadzielnicą, stojącą na małym stoliku.
— A — rzekłem, całując jej piękne ramiona — rozumiem cię teraz. Posłuchaj mnie, moja kochana, ślubowaliśmy sobie wzajemną otwartość, chcę ci więc powiedzieć, co cię teraz dręczy. Mówisz o poświęceniu, bo czytałaś prawdopodobnie przed chwilą jakiś romans, kreślący dzieje nieszczęśliwej miłości, albo też fantastyczny lot twych myśli zwrócił się tego wieczora ku tematowi winy i wyrzutów sumienia. Na honor nie byłbym ci odmówił tej rozrywki, gdybyś mnie była przygotowała i w sposób naturalny sprowadziła rozmowę na ten przedmiot. Ale słowa twe padły tak znienacka w chwili, gdy ten kochany Oktawiusz wydalił się do swego notaryusza, że nie mogłem się oprzeć zdziwieniu. To moje zdziwienie