Strona:PL Sue - Nowele.pdf/72

Ta strona została uwierzytelniona.

stanowił rodzaj długiego płaszcza z bawełny, sypiała tamtejszym zwyczajem na plecionej rogoży, żywiła się odrobiną ryżu, zaprawionego pieprzem, i żuła liście betelu; w ogóle zdawała się żyć tylko próżniactwem, kąpielą, miłością i słońcem. O gdybyś wiedziała, Jenny, co to za rozkosz była dla mnie, z brzaskiem jutrzenki, gdy cała przyroda jeszcze we śnie była pogrążona, blade kwiaty lotosu jeszcze swych liści nie otwarły, a stada papug i czapli spoczywały w gniazdach, co to za rozkosz była przechadzać się z Dają nad brzegiem tej cichej wody, zanurzać się w fali świeżej i tajemniczej, podziwiać chyżość i zwinność mej młodej Indyjki, która pływając, ledwie zdawała się muskać powierzchnię wody, patrzeć, jak perliste krople spływały po jej brunatnem ciele, miękkiem, jak aksamit!
Jenny rzuciła się niecierpliwie.
— A po kąpieli szedłem pełnić służbę na pokładzie okrętu i wracałem dopiero wieczorem.
Wtedy ułożywszy się na macie i paląc fajeczkę przypatrywałem się tańcom Dai, lub kazałem jej śpiewać pieśni krajowe, „khyuru“ i inne, przyczem przygrywała na gitarze o trzech strunach, zwanej tamże „pehą“.
A innym razem znów opowiadała mi dzieje swych lat dziecinnych, mówiła o swych bogach, o swej naiwnej wierze i dziwacznych zwyczajach. Była to rozmowa nader zajmująca, która jednak