Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1041

Ta strona została skorygowana.

— Już jest napisane, moje dziecko — zauważył starzec.
Marieta dyktowała dalej, z pewną nieśmiałością, jakby jeszcze niezupełnie ufała starcowi.
„Jestem mocno zaniepokojona, iż dotąd nie odebrałam żadnej wiadomości. Dał mi pan przecież obietnicę, iż mi podczas swej podróży napisze.
— Podczas podróży — powtórzył starzec, — dziwne spotkanie, nazywa się Ludwik i jest w podróży.
„Spodziewam się, iż pan zdrów jest i że choroba nie jest powodem, że pan do mnie nie pisał.
„Dziś jest szóstego maja, panie Ludwiku. Dzień ten pewnie panu przywiedzie na myśl moją osobę, a może pojutrze odbiorę od pana wiadomość. Jakżeby mnie to uszczęśliwiło. Z wielką niecierpliwością będę oczekiwać tego dnia — daj Boże, aby nadzieje moje spełniły się“.
Ostatnie te słowa wymówiła Marieta z westchnieniem, a łza zrosiła jej policzki.
Starzec z pochyloną nad stołem głową coraz to bardziej zaciekawiał się treścią listu dyktowanego mu, rzucając raz po raz ukradkowe spojrzenia na stojącą przed nim dziewczynę. Zamiast współczucia powstał w nim rodzaj niechęci przeciw Mariecie, a niechęć ta musiała mieć ważne powody. Marieta, mając oczy jeszcze ku ziemi spuszczone, dalej dyktowała.
„Matka moja chrzestna jest jeszcze bardzo cierpiąca, z tego powodu jest też coraz to więcej niecierpliwa. Aby ją jak najmniej samą zostawiać, pracuję teraz w domu, zamiast u pani Jourdan. Praca w towarzystwie była dla mnie prawdziwą rozkoszą, dni mi smutnie upływają i stają się dla mnie wiecznością. Zmuszona jestem długo w noc pracować, a że w nocy cierpienia najwięcej dolegają matce, dlatego też bardzo mało sypiam. Piszę to tylko z tego powodu, abyś pan wiedział, iż w tym domu nie jestem szczęśliwa i że jedno słowo pociechy od pana wielkąby mi sprawiło ulgę. Liczyłam na Augustynę, iż