Strona:PL Szpieg.djvu/138

Ta strona została uwierzytelniona.



Była już póżna poobiednia godzina gdy kniaź, który zwykle jadał w Angielskim hotelu, dobrze napiły wyszedł uśmiechając się sam do siebie i chciał pierwszą jadącą Wierzbową ulicą dorożkę zatrzymać na swój użytek, ale woźnica patryota pokazał mu język i figę, a sam daléj cwałem poleciał. Szczęściem konie go szybko uniosły, boby inaczéj niezawodnie go pod sąd wojenny oddano. Że zaś każdy moskiewski oficer wedle katechizmu o czci