Strona:PL Tacyt Kossowicz Agrykola.pdf/35

Ta strona została przepisana.

wziął Agrykola początkowo w celu powiększenia sił zbrojnych, teraz towarzyszyła wojsku tworząc wspaniały widok, gdyż równocześnie na lądzie i morzu wojnę prowadzono, a często w tym samym obozie piechur, kawalerzysta i żołnierz okrętowy biesiadując spoinie, śród ogólnej wesołości opowiadali sobie nawzajem i to nie bez przechwałek dokazane przez się czyny, doznane przygody i z żołnierską chełpliwością porównywali bezdroża leśne i wąwozy górskie z gwałtownemi nawałnicami i rozhukanemi falami, — połączone z trudami marsze i utarczki z nieprzyjacielem, z pokonanemi niebezpieczeństwami na morzu. Widok floty — jak jeńcy opowiadali — przerażał i Brytańczyków, jak gdyby Rzymianie przez zbadanie morza, które ich jeszcze ukryć mogło, odcięli zwyciężonym ostatnią drogę ratunku. Tymczasem Kaledończycy chwyciwszy broń w rękę, śród wielkich przygotowań, które wieść — jak się to zwykle dzieje z niepewnemi wiadomościami — jeszcze bardziej powiększyła, zabrali się odrazu do zdobywania jednej twierdzy. przez co też, jako zaczepiający, obawę tylko między naszymi wzniecili: już znalazło się wielu tchórzów, którzy pod pozorem ostrożności radzili się raczej schronić z tej strony Bodotryi, niż czekać wyparcia z za niej przemocą, gdy Agrykola dowiaduje się, że nieprzyjaciel zamierza z kilku stron nań uderzyć. Żeby więc nie zostać ze wszech stron otoczonym od nieprzyjaciół, co nie trudno było im uczynić przy większej ilości zbrojnych i znajomości okolicy, roz-