Strona:PL Tacyt Kossowicz Agrykola.pdf/42

Ta strona została przepisana.

rodniejszych szczepów jak z jednej strony pomyślny los w kupie trzyma, tak z drugiej strony klęski je rozpraszają, chyba że sądzicie, że wierność i przychylność Gallów. Germanów i wielu, wstyd wspomnieć — Brytańczyków dla Rzymian będzie mogła być stateczną, wierność i przychylność tych, którzy choć cudzej władzy krew swą poświęcają, ale dłużej nieprzyjaciółmi byli, niż są poddanymi. Obawa i trwoga słabe to więzy miłości, a skoro zostaną usunięte, ci, co bać się przestaną, zaczną nienawidzieć. Wszystko co pobudzić może do zwycięztwa, jest po naszej stronie. Rzymian nie zagrzeją do walki małżonki, nie mają oni przy sobie rodziców, którzyby im ucieczkę w oczy wyrzucali, a wielu żołnierzy z wojsk rzymskich albo żadnej nie ma ojczyzny, albo ma inną. Sami bogowie oddali nam w ręce zamkniętą niejako w łapce i skrępowaną niejako garstkę nieprzyjaciół, złamanych na duchu, bo nie znających okolicy i trwożliwie oglądających się na obce im niebo, morze i lasy. Niech was nie przerażają pozory, blask złota i srebra, które nikogo nie zasłaniają przed ciosami, ani też same ich nie zadają. Sprzymierzeńców znajdziemy nawet w szeregach nieprzyjaciół. Sprawę naszą zechcą uznać Brytańczycy za sprawę własną, przypomną sobie Gallowie dawną swobodę, opuści Rzymian reszta Germanów, tak jak ich niegdyś Usipowie odbiegli. I czego się tu więcej obawiać? Zamki bez załogi, osady zamieszkują starcy, miasta są niezadowolone i pełne niezgody, bo gdy jedni