Strona:PL Tacyt Kossowicz Agrykola.pdf/52

Ta strona została przepisana.

zmyślono na tej podstawie, że Doinicyan tak zwykle postępował.
Tymczasem Agrykola zostawił prowincyą najzupełniej uspokojoną swemu następcy. Ażeby zaś publiczne uroczyste przyjęcie i zastępy naprzeciw wychodzące nazbyt wjazdu nie uświetniły, stosownie do rozkazu przybył Agrykola w nocy na Palatium, unikając wszelkich powitań ze strony przyjaciół, a przyjęty w milczeniu przez Domicyana oziębłym pocałunkiem, wmieszał się w zgraję służących. Aby znów sławę swą wojskową, która gryzła ludzi pędzących życie zdała od biegu spraw publicznych, innemi otoczyć cnotami, postanowił żyć w jaknajwiększem zaciszu, nie wystawnie, być przystępnym dla każdego, jednego lub dwu przyjaciół mając przy boku, tak że wielu, u których zewnętrzna okazałość jest miarą wielkości zacnych mężów, patrząc na Agrykolę szukało w nim sławy, niewielu tylko umiało ją w nim znaleźć.
XLI. Nieraz w tym czasie oskarżano przed Domicyanem nieobecnego Agrykolę, ale też w nieobecności swej bywał uwalniany. Przyczyną tego narażania Agrykoli na niebezpieczeństwo nie była jakaś zbrodnia albo skarga kogoś obrażonego, lecz wrogie cnotom usposobienie cesarza, sława wieńcząca męża i najprzewrotniejsi jego nieprzyjaciele, a mianowicie ci, co go wysławiali. A nadto nadeszły dla rzeczypospolitej takie czasy, które nie pozwalały znów żadną miarą zamilczeć o Agrykoli, tyle bogiem wojsk zniesiono w Mezyi, Dacyi, Germanii i Panonii,