Do kroćset! Do paralusza! Na cynadry świętego Lewentala! Ej, do kata! Niechże go kule biją, naszego Grzymałę mosterdzieju! Ale przymierzmy teraz ten jego dytyramb do autentycznego Fredry.
O „honorze”, który Grzymała-Siedlecki, jak i wielu innych, mieści głównie w postaci majora z Geldhaba, mówiłem gdzieindziej. Ten major jest zresztą bardzo żywy, Fredro dał go nam bez komentarza, kto chce w nim widzieć zwierciadło honoru — jego gust i jego wola. Pomówmy natomiast o ułanach „zwycięzcach i tryumfatorach”, jak ich mieni p. Grzymała. Ujrzyjmy ze zdumieniem, dokąd może sięgać sarmackie samoołganie się, skoro tak wyborny znawca Fredry jak Siedlecki mówi o tej sprawie tak, jakby do dzieł Fredry oddawna nie zaglądał, a znał go jedynie ze... swoich własnych odczytów. Bo p. Siedlecki, gdy chodzi o jego ukochanego pisarza, jest bardzo wymowny; ja sam mu uwierzyłem, kiedy byłem raz na jego odczycie: wyzwoliłem się spod tej sugestji, dopiero sięgnąwszy do samego Fredry. Faktem jest, że młodzi oficerowie fredrowscy nietylko są dalecy od tej zdobywczej i tryumfalnej postawy, jaką im przypisuje ich chwalca, ale wręcz przeciwnie, rola, jaką odgrywają, jest dość smętna. Poprostu dlatego, że wszyscy oni są — goli lub conajmniej goławi, a chcą się żenić z kobietami zamożnemi lub nawet bardzo bogatemi. Stawia ich to potrosze w fałszywej pozy-
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/179
Ta strona została uwierzytelniona.
czy młodszy, jest zawsze uosobieniem honoru, tężyzny fizycznej i moralnej; każdy się na to pokazuje by u serca bogdanki czy w zapasach intrygi komedjowej być nieodmiennie zwycięzcą i tryumfatorem; każdy wkracza na scenę, by przynieść ze sobą trochę światła i ciepła; każdy jest słoneczną ozdobą sztuki, jest umiłowaniem autora, bo — do kroćset! — taki być musi, skoro na sobie nosi lub nosił mundur polskiego żołnierza.