— Jest, tylko bardzo bezsilna. Niech się pani ubierze i tu przyjdzie.
— A dlaczego Ela nic nie mówi? — nalegała Rózia.
— Widzi pani, panna Ela trochę zemdlała, ale —
Nie dokończył, w tej chwili bowiem Rózia w różowym szlafroczku i różowych pantofelkach, z rozpuszczonymi włosami, wpadła do pokoju; mimo całej dramatyczności położenia i mimo, że mu teraz było wszystko inne na myśli, Rdzawicz prawie szepnął: Jaka ona śliczna!
— Elu! Mamo! — krzyknęła Rózia, przypadając do łóżka siostry.
— Niech pani nie krzyczy! — szepnął Rdzawicz, biorąc ją silnie za rękę. — Mama tu przecież przyjść nie może i nie trzeba straszyć bez potrzeby ani jej, ani ojca, ani nikogo w domu. Niech pani da wodę kolońską, to jej natrzemy skronie, a przedewszystkiem niech jej pani rozepnie stanik.
Rózia rozpięła stanik Eli, poczem stosownie do wskazówek Rdzawicza, tłumiąc płacz, starała się ją przywrócić do przytomności z pomocą wody kolońskiej i zwyczajnej. Ela jednak nie otwierała oczu. Wtenczas Rdzawicz przypomniał sobie, że kiedy jego opuszczała przytomność podczas rozmowy z Jadwigą Strzeliską, ona mówiła o eterze, jako o środku trzeźwiącym.
— Czy jest eter? — zapytał Rózi.
— Jest w apteczce.
— Klucze są u panny Eli, prawda?
— Tak, w stoliku.
Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/334
Ta strona została skorygowana.