Strona:PL Władysław Orkan-Miłość pasterska 084.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

czasem, że się ktoś tam rusza — idzie... pewnie żenie!... Aż serce mu skakało ze wzruszenia. Wpatrzył się mocniej — a to pniak... Tak go zwodziło kiela razy. Wreszcie pomroka zakryła ubocz doznaku.
Rozglądnął się za wołmi. Stały razem, obok siebie, oczekujące, nudzące się, szyję na szyi pokładające. Coż miał robić. Zajął je z ciężkiem sercem i pognał do domu.