Strona:PL Władysław Orkan-Miłość pasterska 135.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
gróbarz.

Ale najchętniej zwiewa suche liście, zielonym czas...

pomocnik.

Nie duża to pociecha...

gróbarz.

Ale zawdy pociecha... No kop-że, kop...

pomocnik.
(wyciskuje ziemię. Po chwili):

Już na potok zeszli...

gróbarz.

Nie słychać pieśni. Dział zachyla... (Patrzy w stronę onego działu). Jest i hań smentarz, z czasów zarazy i głodu... Dziś mało go i uznać — pozaorywali... Krzyż wpadł do ziemi — nikt go nie poprawił, tych kilka olszyn i jałowców znaczą zaledwie ślad... A był hań spory płatek ziemi, nie mniejszy od tego tu... I zawdy tak mi sie widziało, że tu nieboszczyki mają dwór, a hań folwark... Dobre widać czasy, kiedy ludzie i folwarki nieboszczyków parcelują... W złych rokach musiano przykupować pola na smentarze... Baczę, jak przeze mgłę ten Pomór... Ludzie snęli jak muchy. Nie było czasu robić trumien, prosto w doły z gnojaków zrucali...