a ona owce na drugim... Przeganiały sie ich głosy ponad lasem, jak dwa gołębie dzikie, co na wietrze skrzydłami, jak na strunach, grają. A kiedy on dla niej grał, to wszyscy co słyszeli, wiedzieli, że dla niej... Taka była serdeczność w tej nucie. Ulatowało kilka dziewcząt za nim, ale żadna tak nie banowała. Co sie hań teraz w jej sercu dziać musi!
Boleje — pewnie — będzie boleć, pokiel jej śmiech nie wróci... Wiadomo: dziewczę. Gorzej matce. Ta jedyną na świecie miała w nim spomogę. Bo dyć sam był, jedynak. Ojca już dawno schowali.
Nieraz, słyszałech, powiadała: »Zachylę sie za niego, jak za krzak jałowca, i śmielej mi«. (Nasłuchuje). Czy mi sie zdaje, czy też jej płacz hań słychać? Przebija sie poprzez śpiew żałobny.
Ja nie rozeznam.
Schodzą już ku kościołowi...