Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 1.pdf/105

Ta strona została uwierzytelniona.

I nie oglądniesz się na lauru liść
Ni na nęcący marnych pochwał trunek.        20

Prochy cmentarne nie łakną twych pień —
Więc ty ze sennej obudź się zadumy!
Patrz — tam za tobą z mroków idzie cień —
Jak upior — szuka zapału — to tłumy!

Nie możesz wątpić, choć Tytanów trud        25
Pocznie ci myśli kamieniem przywalać...
Wszak oni tylko opiewali lud —
A ty go musisz poznać i zapalać!

Tobie się trójcy nie lękać — lecz biec
W ciemnie, co tłumom chcą przebłyski zatrzeć,        30
I na rozstajnych drogach krzyżem lec,
Jak drogowskazy myślą w przyszłość patrzeć!

Gdy na błękitach śpi znużony Bóg,
Jękliwych wieszczów kołysany graniem —
My w dłonie krzepkie ujmiem głośny róg        35
I z hymnem życia nowego powstaniem!

Kiedy strumienie grają harfą Wił —
My, zasłuchani w melodyje prądów,
Pójdziem z ołtarzy ścierać pieśnią pył
I burzyć stare świątynie przesądów!...        40