Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom II 053.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

syłał brata, i błagał na wszystko w świecie, żeby go przyjęła. Obiecował se śmierzć zrobić. Powiada: «Wezmę kopaczki i zakopię sie»...
— Cha! cha!
— No i ona gwoli tego, żeby obrazy boskiej nie było, dała sie wreszcie upytać.
— Tak sie zwykle historye kończą na tym padole... No, i coż tam więcej słychać?
— O was opowiadają...
— Aha, coż tam o mnie opowiadają?
— Przeróżnie. Jedni mówią, że was jakaś płaneta pojęła...
— Ci sie nie mylą.
— Drudzy, że wam za ciasno było przy szwagrze...
— I ci sie też nie mylą.
— A insi znowu, ale to z zazdrości, bo sami pewnie chcieliby zarobić...
— Coż takiego? powiedzcie.
— Że was rozum odszedł.
— Znać, że Suhaj żyje jeszcze... Widujecie go ta czasem?
— Nie widuję prawie. Ja ta nie idę do urzędu, bo i nie mam po co, a do ranie też ta...
— A od wójta spotykacie kogo?
— Wiem już, o co wam zachodzi... Ja wam, moiściewy, nie umiem powiedzieć ani tak, ani owak, bo Hanki nie widuję, jak ino w kościele. Ale bywa, widziałach ją w ostatnią niedzielę,