Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom II 079.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

skarał za to, że sie przeinaczył. A to wszystkiemu młodzież winowata, bo, jak słusznie powiadacie, ni ma Boga w sercu. Choć są wyjątki. Jak i mój Michał na ten przykład... Nie powiem, żeby i on ni miał wad nijakich, bo nie, bo też i nima człeka bez przywary — ale co sie tyczy, powiem, kościoła bożego, to już pilnuje w każde święto i nie opuści sumy letkomyśnie. Już ta co do tego, tu mu nima najmniejszej przygany. Ino to jedno, że jest niezaradny; niczego sie sam nie ima bez porady ojca. Zawdy mu trza nakazować, bo sie nie domyśli. Swoim dumem nic nie zrobi, o wszystko sie pyta. Już ta rozumem nie grzeszy, to darmo, i nima go na zbyciu. Ale co bedziecie robić, kiedy już taki był od czasu i taki pewnie poostanie.
Przestał; i siedzieli oba długi czas w milczeniu, zgadując myśli swoje. Nareszcie Suhaj przerwał ciszę, mówiąc, jakoby do siebie:
— Dobrzeby to było i nieźle, jakby sie doprowadziło do skutku, co sie przedumuje, bo rody podupadają, ubożeją przez to, że nie dbają o siebie, nie łączą sie wzajem. Trza te węzły zacieśniać, co je czas ozluźnił, trza je ściągać, żeby sie całkiem nie zwolniły. A niebezpieczność wielga, bo już fale mętów ludzkich dochodzą pod ściany. Trza to mocnego domu, żeby sie oparł uderzeniom wściekłego żywiołu. Jak ino ściany słabe, podgniłe od spodu, to sie letko osuną, i woda je