Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom II 131.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zalesienie. Gmina odrazu przez to zmienia wygląd i jest jak jedno wielkie gospodarstwo, na którem łany, jak jeziora, kołyszą sie zbożem, abo zielenieją płaty szerokie i długie. Miedze sie poobalają, granice ponikną, przez to sie pola przyczyni o spore stajanie.
Zamrużył oczy w rozkosznem dumaniu i widział obraz rzeczywisty przyszłej swojej wsi. Uśmiechał się do niej tęskno, podobnie, jak na obczyźnie uśmiecha się człowiek we śnie widokom swoich pól. Obejrzawszy obszar cały wszerz i wzdłuż, rozsnuwał dalej.
— Grunta obrabiają wspólnie i zgromadzają plony wszelkie do wspólnych spichrzów gminnych. Skoro już wszystko zgromadzą, wtedy sie dzielą zebranymi owocami prac. Każdy otrzymuje tyle ze wszystkich darów ziemi, żeby mógł ślebodnie przez cały rok, bo aż do przyszłych zbiórek, rodzinę swoją wyżywić. Gdyby zabrakło zboża, to jest gminna kasa, jest kapitał gotowy z rozmaitych wpływów. A gdy zaś padnie lato piękne, zboże sie udarzy, i po bogatym podziale jeszcze zbędzie plonów, to sie je chowa w śpichrzach na czas nieurodzaju. I niema obaw przed złymi rokami, jakie trapiły naród głodem, i dosiela trapią.
Odetchnął. Widziało mu się, że to już tak wiele, iż o niczem więcej nawet myśleć nie potrzeba. Radość mroczyła jego głowę i przesła-