Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom II 133.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

To i ludziom się spodoba, i chętniej mu dadzą posłuch, wiedząc, że się nie uboi potwierdzenia słów działaniem do ostatka sił.
Przytem miał w sercu jakiś lęk kryjomy przed nagłością powstania planu. Zdumionym też był równie, czemu to tak łatwo przyszło i stanęło mu w prostocie jasnej przed oczyma. Ani głowy nie natężał, ani znikąd nie słyszał nic o czemś podobnem.
— A może to już jest na świecie, albo kiedyś było, a pokazało sie niedobrem i zaniechali... kto wie!
Jak człowiek w najgorętsze pragnienie swoje uderzony, zasmucił się i strwożył niepokojem serce. Ale to jeno chwilę trwało. Wnet się osatał i począł bojaźliwie osłaniać świat swój odkryty przed zalatującemi myślami z tej ziemi, które każdy zamysł nowy zwykłe obejrzeć, wyśmiać lub powiać nań zarazą, że się jeszcze w zaczątku pocznie próchnem świecić i, nim się słońcu ukaże, już po nim, już śladu niema z jego chwilotrwania.
Wiedział to dobrze Rakoczy, bo nieraz, gdy się zamyślił o tworzeniu czegoś, już czyhały te wrogi rojem, ogłuszającym każdy szelest myśli dopiero poczynanej. A gdy zamierzył coś wykonać, nie dbając na trwogę przez nie rzucaną na serce, wtedy stawały przed nim postaciami o najdziwaczniejszych kształtach, przybierały