Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom II 147.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Na młakach Potaczkowych są pokłady gliny, możnaby cegielnię stworzyć. Kto na polu nie rad robi, a do fabrycznych zajęć chętny, to sie go użyje. I nikt nie bedzie po próżnicy bożego chleba jadł. A każdy najdzie taką pracę, co go zadowolili. Kto ino ma jaki talent, to go nie zakopie, ale wydobędzie na jaw na pożytek bliźnim. Weźmy kowala, krawca dzisiejszego: połowę czasu tracą na obrabianie pola, jakie mają, bo któż je im obrobi, a resztę zbytecznych chwil od zajęć gospodarskich obracają dopiero na rzemiosło. Ani tamtego, ani tego dobrze nie wykonują, ani stąd, ani stamtąd użytku dużego. I tak sie spycha i kutwasi jak może najgorzej.
To znowu rozsnuwał dalej:
— Każdy, jakąbądź pracą zatrudniony, czy rolną, czy fabryczną, czy wreszcie warsztatową, ma swoją część w plonach wszelkich, jakżeby je sam uprawiał, i równy udział we wszystkiem. Gmina łoży na naukę zdatnych rzemieślników, którym ojcowie, jako i dziś, nie mogliby dać żadnej pomocy od siebie. Gmina posyła zdolnych chłopców i do wyższych szkół. I wychowuje z latami: dla swoich fabryk techników, dla oświaty swej nauczycieli, dla chorób dusz swoich księży i dla chorób ciał lekarzy — cały zastęp ludzi swoich, którzy znać bedą przyczyny niedoli i zła. Bedą radzić, nauczać i leczyć zba-