Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom I 015.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dziestu lat, i kto wie jeszcze, jak długo będzie, bo Suhaj nie myśli umierać. Przeżyje on jeszcze, jak mówi, ze dwa pokolenia, niech się darmo nie cieszą. Choć, prawdę rzekłszy, niktby się jego śmiercią nie radował. Mieli już czas przywyknąć do niego i oswoić się z tem, że Suhaj dla Przysłopia od początku świata już był przeznaczony — i rządzi, aby się wypełniło, co napisane jest w proroctwach królowej Saby. Co zaś napisane, to najlepiej sam stary Suhaj wie, bo tę książkę przywiózł z miasta, jako rzecz wielce ciekawą a sprawiedliwą, i rozkazał córce, by czytywała głośno niektóre z niej ustępy. Dobre odnosił do siebie, a złe do innych ludzi; co czynił po namyśle i po długiej rozwadze. Ta rozwaga, z jaką wszystko ważył, nim wykonał, otaczała go chmurą niezwykłej powagi, co sprawiało, że świętość słowa jego była nietykalną i nikt się nad tem nie zastanawiał, co ono oznacza.
Tak powiedział i basta. I sprawa skończona.
— Bo choć on ta nie piśmienny — mówili — ale swój rozum ma i nikogo się o rady nie pyta. A jak potrzeba stanąć ostro, to stanie. Jak przyjdzie — mówią — w starostwie, abo i na sesyi, to wszyscy na niego patrzą, co on powie.
— A on sie ta z gwarą nie spieszy... Ho! trzaby to nie wiedzieć kogo, żeby mu odpowie-