Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom I 027.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

kuństwo gminie, cobyście rozumem swoim dospomogli i uradzili zgodnie, jako ma być, jako sie naród ma w okoliczności zachować.
Wypowiedziawszy to, odetchnął; a gazdowie nie rozumiejąc zgoła, na co ich rady Suhaj potrzebuje, strwożyli się ogromnie i w chmurnem zasępieniu siedzieli na ławach milczący.
Po chwili Suhaj chlipnął powietrza, jak stary, dychawiczny pstrąg, i prawił dalej:
— Wiadomo wam, boście przecie nie dzisiejsi, że każdy powiat wysyła co parę lat swoich elegantów na sejmy. To jest tak, jakżebyście wy mnie wybrali, dajmy na to, a ja sie tam przedstawił rządowi z całą personą, to jest... tak... z całą personą. Tych niby, rzekę, posłów wybierają dopiero ci, których gminy na to postanowią. Dyć wiecie.
Wiedzieli o tym dobrze, że Suhaj siebie zawdy sam postanawiał i dobierał, kogo chciał, nie pytając się o radę gminy. Zresztą, co ich to mogło obchodzić? Dziwili się jeno mocno, na co im to wszystko wykłada.
— Oto rzekę — ciągnął Suchaj, — nadchodzi czas wyboru. I od starostwa przyszedł nakaz...
Tu obejrzał się na pisarza.
Mały człowieczek, siedzący za nim na ławie, począł grzebać w papierach rozłożonych na stole, opatrując każdy z uwagą. Suhaj, pochy-