Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom I 029.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

lata niemałe. Patrzeliście wy długo na tę ziemię, niejedna klęska już przeszła nad wami, niejedna zmiana zaszła już od czasu, kie-ście ujrzeli to słonko, te góry...
— E dyć! mój Boże! — zadumali się starzy.
— A odkąd-eście zapamiętali tę kotlinę nieszczęsną, zawdy rody stały na wierchu i panowały roztokom, zawdy gazdowie starzy mieli pierwsze i ostatnie słowo i należny posłuch w narodzie. Baczcież, by sie waszym prawom nie działa krzywda. Bo dziecińska rzecz słuchać, a ojcowska rządzić. Zwołałech was naprzódy, żeby to powiedzieć, a potem od was usłyszeć słowa mądre i pełne oparcia. Wybory idą, o tem wiecie. Trza sie zastanowić, jak ma Przysłop wystąpić, coby honor swój pokazał światu całemu. Bo weźcie se to na uwagę, że na was opierają się sprawy narodu i władza najprzewielebniejszego munarchy. Jak wy co postanowicie, to nawet władza musi sie długo namyślać, zanim to zmieni. Tak moiściewy! A teraz nadchodzi czas uwagi... Trza sie ozglądnąć za kim i postanowić dwóch ludzi najgodniejszych wedle honoru swego. Radźcie, a uwazujcie dobrze.
Wypowiedziawszy to głosem wielkim, który dudniał w tej izbie, jak w dzieży zamkniętej szczelnie, stary Suhaj zwalił się na ławę i dyszał ciężko, ocierając rękawem zgrzebnej koszuli spocone czoło. A gazdowie pochylili głowy ku