Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom I 034.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

sie umieją naleźć i na radzie, i na zwadzie, i za stołem, i pod stołem... wszędy! bez wyjątku!
— To jest słusznie i sprawiedliwie powiedziane.
— Co myślicie! — dokończył Szymek. — Tam przecie są i księża i wieldzy panowie, i sam starosta nawet siedzi! Nie każdemu to jest dano umieć sie naleść.
— A i wstydu nie przynieść swojej gminie...
— To jest rzecz honorna!
— Ba! To jest honor!
— Ustanówmy se... — począł Suhaj, ale zaraz przestał, bo cień mignął po szybach i szmer się w izbie uczynił.
— Kto idzie? — spytał.
— Rakoczy! — szepnęli.
W te razy drzwi przeraźliwie zaskrzypiały, i ze sieni wleciały gromkie słowa:
— Niech bedzie pochwalony!
— Na wieki wieków... — organem hrubym odezwała się izba.
I podniosły się wszystkie kapelusze, i wszystkie twarze zwróciły się ku drzwiom, które zwolna przywierał za sobą śmigły parobczak, jakby żałować począł wejścia swego. Ale już wartko postąpił naprzód i, kłaniając się kapeluszem wkoło, rzekł:
— Witajcie wszyscy.
Odpowiedzieli skinieniem głów; Suhaj tylko