Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom I 086.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— To ujek pasie tak raniutko? Cie, cie...
Roześmiał się z przemądrej siostrzenicy, udającej zawczasu gospodynię setną.
— Wujek pasie — powtórzył — a Marysia śpi?
— Ale! — zaprzeczyła odrazu. — A kto przy ujku stoi?
— Cyganka jakaś mała, cyganeczka...
— Nieprawda! to ja!
— To ty? to ty?... — dziwował się, a potem sięgnął po nią i uniósł lekko w obu dłoniach, huśtając w powietrzu.
Bardzo była temu rada, śmiała się rozkosznie i trzepotała rączkami, jak ptaszę. Słaniała się, zataczając, gdy ją na ziemi postawił, i zamiatała rosę nieobeschłą bosemi nożętami.
— Pomąciło mi sie w głowie — mówiła żałośnie, by śmiech wywołać na twarz wujka, co jej się udało.
Pomknęła potem za owcami, które się porozchodziły daleko, zagnała je wartko, a wracając wolno, uważnie podnosiła stopy i szukała czegoś pilnie po ziemi. Schylała się przytem często, zrywając paluszkami liście koniczynne, pozierała ukradkiem w stronę wujka i śmiała się po cichu z oszukaństwa swego. Ostatnio zerwanego nie upuściła na ziemię, jak poprzednie, lecz zamknęła go szczelnie w dłonie, piąstki obie scho-