Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom I 103.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

przez zęby, powiódł okiem po obecnych, i jakby Franka nie było między nimi, ozwał się niedbale:
— Dużo haw między ludźmi o Rakoczym gwary...
— Musiała się Hanka rozchwalić — powiedziała Zośka, pozierając z uśmiechem na brata.
Błażej nadstawił pilnie ucha.
— Może go już ożenili? — zwróciła się doń, gdy Franek nie odpowiadał zaraz.
— Niby z kim? — niewinnie spytał.
— Muszą przecie ludzie wiedzieć, skoro gadają...
Pomiarkował wnet, że w ten sposób niczego nie dojdzie. Trzeba gwarę odwrócić, jak serdak podczas deszczu, kudłami na wierzch.
— Ludziom nie warto wierzyć — rozpoczął po chwili — bo nie mają wymiarkowania w słowach, ino pletą, co im ślina do gęby przyniesie. Jak i teraz... Opowiadają, że Rakoczy stara sie na posła, zwołuje do gromady samych komorników, bo nastał — powiadają — czas, że komornicy bedą światem rządzić, a gazdowie zaś, jako że ich mniejsza liczba, muszą cicho siedzieć. Popłoch między narodem wielgi. Jedni sie radują, drudzy klną, a trzeci oczekują, co z tego wypadnie... Przysiężny jeden opowiadał, jak rody kiesi zeszły sie do wójta, sporo Sołtysów, Gnieckich i Cichańskich, jak uradzały