miątek, gdzie wszystko przypomina coś i dumać każe.
— Chochołowscy — powtórzył — chochołowscy chłopi...
I ujrzał w myślach tę samą gromadę, krzepką jeszcze i zdrową, podkładającą śmiało smolne szczypy pod wilgotne ściany gmachu, nasiąknięte krwią...
— Nie zajęło się... a szkoda! Buchnąłby ogień taki straszny, że by go stu Florjanów świętych nie ugasiło...
Zaszedł bliżej ku ławom i oglądał ich zblizka, by sobie dobrze i na długo w sercu zapamiętać ich omszałe, kamienne, szare twarze... Siedzieli wszyscy nieruchomo, a on stał przed nimi z uczuciem świętej i smutnej zadumy. Podobne uczucie rodzi się tylko w sercu topniejącem na widok trumien otwartych, w których spoczywają ludzie ongi mocni i sławni z wielkich czynów.
I długo stał przed nimi w zapatrzeniu ciężkiem, i nie umiałby wypowiedzieć, co mocniej serce jego wzrusza: cześć dla tych zaśniętych wiekiem, omszałych postaci, czy żal serdeczny, że już nie ożyją...
Odszedł powoli między ludzi z pochyloną głową i długo nie mógł przyjść do siebie; a gdy usłyszał gwar dokoła, i śmiech uderzył w jego
Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom I 147.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.