Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom I 197.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jednacy. Zebrali się między sobą i głosują sami. A naród stoi za drzwiami...
— Jaki naród?
— Wszyscy.
— Z wami sie trudno dogadać...
— O, mojeśty, nie bądź-że też gorąco kąpany. Usłyszysz pomalutku, ino miej cierpliwość. A naprzód powiem ci jedno, com se już tam w sieni myślał: że ty masz rozum niegłupi... To ci powiem otwarcie, poprostu. Już wtedy (pamiętasz, Franuś?) myślałech se różnie...
— Jakże sie skończyło? — przerwał.
Nie słuchał dalej, bo go już naremność owładnęła. Poszedł między ludzi i tam się dowiedział wreszcie, że wybrano trzech Sołtysów — z rodu i nazwiska.
Między nimi był i Suhaj.
O więcej nie pytał.