Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom I 200.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nie chować. A na inszych ludzi postrach, to najlepsza rada. Zgarnie sie pomału naród, ino trza dać poziór, coby nikt jego ciekawości na bok nie odciągał, bo stąd powstaje zrada. Pomalutku, uważnie, a wszystko sie zrobi. Jakoś i rozum dospomaga człekowi na starość. Żeby ino Pan Bóg dawał siły, a Opatrznością swoją wspierał... Ciekawym, co tam Rakoczy porabia? Od jakiegoś czasu przycichł. Może go Duch święty natchnął...
W te razy drzwi się otwarły i w progu stanął wysoki cień. Suhaj, spojrzawszy, drgnął.
— Ki go tu djabli niesą? — szepnął.
— Niech bedzie pochwalony!...
Żadnej odpowiedzi.
— Czy nima nikogo w izbie? — zadudniło głośniej.
Suhaj odchrząknął niewyraźnie.
— A, jesteście sami, wójcie, trudno ujrzeć, bo jak sie z pola raptem wejdzie, to ciemność ogarnie.
— Trza było za wideka przyjść...
— Kiedym chciał z wami pogadać osobno, a tu ludzi było pełno do samego zmroku.
Podszedł bliżej ku stołowi, przywitał Suhaja, a ten go ręką zaprosił, by usiadł naprzeciw.
— Zeszłoby sie zaświecić — rzekł Suhaj.
— Jak uważacie...
Nie spieszył jednak z wołaniem o światło,