Co się tyczy tęsknoty do natury, to bynajmniej nie zaprzeczamy faktu jej istnienia śród ludzi; nie zaprzeczamy, że każda lepsza, wyżej uorganizowana, jednostka doświadcza jej w pewnych chwilach życia, lecz geneza tej tęsknoty i wartość jej ze stanowiska społeczno-ewolucyjnego przedstawia nam się nieco inaczej, niż autorowi. Mimo całego uroku tej tęsknoty, który znalazł tak piękny wyraz w przytoczonych wyżej słowach, nie możemy jej uważać za plus w rozwoju ludzkości, za jej ideał.
Tęsknota do natury jest poprostu objawem znużenia[1]; doświadczają jej jednostki wyczerpane zapasami na arenie rozwoju cywilizacyjnego, a także (co zresztą w zasadzie jest identyczne) jednostki, które, znajdując się jeszcze na niskiem, mało od natury oddalonem, stadyum rozwoju zostaną rzucone nagle w obcy im wir cywilizacyi, która ich oszałamia i przygnębia. Ideałem ludzkości nie jest natura lecz siła; nie odpoczynek, nie żywot rajski na jej łonie, nie nirwana, lecz walka; spoczywać na łonie natury, idzie inwalida cywilizacyi (lub zwierz zbiegły z menażeryi), silny dąży tam, gdzie najgorętszy wre bój!...
Rzeczywiście: przy każdej formie znużenia zawsze objawia się owa tęsknota do natury. Tęskni do niej zarówno wojownik okryty ranami, jak i człowiek przepracowany umysłowo, przefilozofowany lub też rozpustnik zużyty zmysłowo; zarówno człowiek wyczerpany orgiami ducha, jak i orgiami ciała. Ta
- ↑ Mowa tu o tęsknocie w ściślejszem znaczeniu, t. j. ze stanowiska czysto uczuciowego, po za wszelkimi względami artystycznymi lub naukowymi.