Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 120.jpeg

Ta strona została przepisana.

Ale cóż? Trzyzydlowe gdy się tak i kiery
Nie kurczą, jak się one zstąpiły komputy:
Bowiem więcéj nie wyszło w pole ludzi ku téj
Okazyi, rachując konne i piechury,
Nad trzydzieści tysięcy i pięć; same ciury,
I z luźnemi wyjąwszy: z których drugie tyle
Mógłbyś bezpiecznie pisać, w dobréj wojska sile.
Szkoda ich lekceważyć, kędy co z zdobyczą,
Pewnie ani postrzałów, ani ran nie liczą.
Dali próbę odwagi w szwedzkiéj onéj wrzawie
Gdy szturmem Wittemberga dostali w Warszawie,
Który wczora tryumfy swoje mierzył w strychy;
Nie wojsko, nie żołnierze, helik go wziął lichy.
Aleć i w tę straszliwą z pogaństwem turnieją
Nie raz pokazowali, co mogą, co śmieją.
Kozacy téż przez swoje deklarują posły,
Byle się wojska nasze do Wołoch przeniosły,
We trzydziestu tysięcy i w porządnéj sprawie
Stawią się; tak stanęło u nich na Russawie!
Więc oraz na ruszenie pospolite wici
Wychodzą na tych wszytkich, którzy są okryci
Przywilejem szlachectwa; aby nie w imieniu,
Nie w herbie tylko swoim, lecz na tym kamieniu
Pokazali, że przy krwi jest wrodzona cnota,
Na którym brantownego doświadczają złota.
Jeszcześmy jeszcze byli nie zgospodarzeli,
Żebyśmy się tak słusznéj wojny wzdrygać mieli.
Nie dzisia to, odpuśćcie, jeśli się kto czuje,
Gdzie nam tak dom, tak jego pieszczota smakuje
Że kontenci z szlachectwa, co nam idzie rodem,
Już go żadnym popierać nie chcemy dowodem:
Widziéć ich po jarmarkach i prywatnym feście
Gdy się strojno, czeladno, przechodzą po mieście;
Pójdźke z nim do publiki, choć w onéjże lamie
Tak skromny, tak pokorny, że wilk a wilk w jamie;
Dopiéroż gdy ich w pole wytkną trzecie wici,
Przyjdzie stać na posłuchu i zmoknąć do nici,
Nuż podjazdy, nuż ona potrzeba, o któréj
Słuchając włosy z czapką wstawają do góry,
Gdy mu grzbiet kirys orze, i jakby za winę,
Szyszak perfumowaną prasuje czuprynę;
Gdy się przyjdzie narazić na kule, na strzały,
I stać w miejscu cały dzień jako cel przed działy,