Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 123.jpeg

Ta strona została przepisana.

Gdy już zmoknę do nici? bo na te imprezy
Wszytkie zbiory i wszytkie swoje łoży spezy;
Przydał: jako zbijecie Turczyna do szczętu,
Dam w każdym roku miejsce na pamiątkę świętu.
Toć z Rzymu otrzymali natenczas Polacy,
To im przyniósł ich poseł Grochowski Achacy,
Podziękowawszy za nie, i to nie poślednia
Cnota, lepszéj nowiny wyglądamy z Wiednia.
Naprzód, że krew przyjaźni najpewniejszym gruntem,
Dwie siestrze, cesarz mając za naszym Zygmuntem,
Boskiego i ludzkiego uchyliwszy prawa;
Druga, że w Polsce z jego przyczyny ta wrzawa;
Bo gdy mu król posiłki śle na Gaborego,
Który się z Fryderykiem związał był na niego,
Gabor chcąc się nas z Węgier skaraskać co prędzéj,
Cztery piechot tysiące Turkom i pieniędzy
Posyła, żeby wpadszy niespodzianie w ptaki,
Z Czech i z Węgier pomocne odwiedli Polaki.
Ztąd jako na trzy tuzy bez wszelkiéj omyłki,
Tak śmiele na rakuskie każemy posiłki.
Dadzą ci Bogu liczbę, którzy tego krzywi,
Ale niech się tu każdy niewdzięczności zdziwi:
Za psa krew (jako stara przypowieść natrąca:
Z bratem na lwa, a z szwagrem ledwie na zająca);
Za psa nasza uczynność, bo póki świat światem,
Nigdy Niemiec nie będzie Polakowi bratem.
Nie tylko nam posiłków winnych odmówili,
Lecz werbunku w swéj ziemi cale zabronili,
A co najboleśniejsza rzecz musi być, że tem,
Co już wzięli pieniądze, surowym dekretem
Wracać nazad kazali; zaczém wszyscy trząskiem
Uszli i aż się tam gdzieś oparli za Szlązkiem.
Albo to wolność nasza, co im w oczu solą,
Przyczyną, że nas chcieli wterebić w niewolą,
Albo ze zginionemi, za jakich nas mieli,
W takiéj wojnie z Turkami łączyć się nie chcieli.
Któż o utrapionego kiedy przyjaźń stoi?
Każdy mija, każdy się zapowietrzyć boi.
Ten był owoc rakuskiéj w onę burzą ligi,
Do któréj ze wszytkiemi szliśmy na wyścigi;
Więc mieszać nasze sejmy, nasze interregna,
Czyhając rychło miła wolność nas pożegna,
Rychło nam karki osieść, miéć czwartą na głowie