Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 141.jpeg

Ta strona została przepisana.

Bo skoro noc zwyczajnéj dopędzi koleje,
Znowu świeci i skryte wyjawia złodzieje,
I nie tak go grubych chmur zamroczą kałduny,
Gdy śród dnia ciągną na świat, grom, grad, lic pioruny,
Żeby się zaś z burego wydarszy ołowu,
Nie miało złotą lampą pałać jako znowu.
Nie zawsze się ćmi ani płomieniste puchy,
Zawsze mu czarny księżyc zarzuca makuchy,
Wydrze się zaraz siestrze a po sferze modréj
Pędzi w zupełném świetle cug swój złotobiodry.
Niezawsze i ocean, srogim szturmem wzdęty,
O zakryte skopuły roztrąca okręty,
Na które kiedy już już niewstrzymanym fluksem
Wpadają, ali Kastor zawita z Polluksem;
Ucichną potém wichry a w ślicznéj pogodzie
Pełnym żaglem do swego portu płyną łodzie.
Nie trać zaraz otuchy i bądź przy nadziei,
Kiedy cię zepchnie ślepa fortuna z kolei
Pomyślnego żywota; nie maszci i trochy
Statku u téj rodzaju ludzkiego macochy.
Czekaj jeszczé rewolty: bo nie tak uwięzła
Twa dola, żeby z tego wywikłać cię węzła
Nie zdołała stateczność. Kto chce miéć wygraną,
Trzeba pierwéj z fortuną chodzić na wytrwaną.
Jako nie zaraz bujaj, kiedy cię upierzy;
Bo barzo często różny obiad od wieczerzy —
Jeszczem podobno sila zamierzył, w siedm godzinne
Daje pieszczochom swoim po bażantach słodzin; —
Tak též nie truchléj nagle, nie rozpaczaj i tu
Czekaj niźli był wieczór weselszego świtu,
A kto wie, jeżeli cię z tak żałośnéj zrzuty
Znowu rane na nogi nie dźwigną koguty?
A im barziéj, im zmokniesz do ostatniéj nici,
Tym milszym twa cię skutkiem nadzieja wysyci.
I Mohiła, chociaż go zła fortuna topi,
Wzdy nie zaraz rozpacza, nie zaraz się ztropi,
Opiera się, nie da się zbijać z jednochodzy;
Bo im co ciężéj cierpim, tym wspominać słodzėj;
Chwyta się i słabego, jako mówią, wiszu,
Tuszy, że z tak podłego niedługo kociszu,
Na którym się dziś chudak włóczy przy obozie,
Siędzie na tryumfalnym przodków swoich wozie.
Ten prośbą u hetmana pokorną zabieży,