Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 156.jpeg

Ta strona została przepisana.

Ze złota brantownego, z wyboru kamieni;
Pamiątka ojca twego bohaterskiéj cnoty,
Najdroższe dyamenty i brant przejdzie złoty.
Obyż cię dziś ojczyzna miała, wielki Janie
Na samo imię twoje zdechliby poganie;
Ale żeś poszedł z ziemie i już mieszkasz w niebie,
Przecie o swych w niniejszéj pamiętaj potrzebie.
A jakoś strącił Niemca, co świadczy Byczyna,
Tak pomóż z tegoż stopnia strącić poganina.
Pomóż grozą przezwiska i ogromnéj klawy,
Niech to ma Tomasz wstępem do ojcowskiej sławy.
Tedy naprzód usarze za swym pułkownikiem,
Z wesołym trąb i surem piskliwych okrzykiem,
Trzysta po nich pancernych szło pod trzema znaki,
W bandolety i w świetne przybranych sajdaki.
Za niemi dragonia pod dwoma kornety,
Chłop w chłopa świeże mając płaszcze i kolety.
Po tych wszytkich na końcu czwarte mieli miesce
Wołochowie, najskrytszych kątów wynalezce,
Tu Plichta i Niemira, kasztelani oba,
Podlaski z sochaczewskim; domów swych ozdoba.
Tu Firlej z Dąbrowice, tu Przyjemski Adam,
Których za wieczny przykład wnukom ich pokładam.
Działyński z Koniecpolskim i Zygmuntem Tarlem,
Usarzów swych prowadzą, których całém gardłem
Niech nasze pieją Muzy, aby takie pieśni
Potomków ich ruszyły ze snu, z drzymu, z pleśni!
Gdy przeszła usarya, następuje po niej
Pancerny żołnierz, lekszy ze zbroje i koni,
Trzy roty trzéj Potoccy prowadzą w kolczudze,
Choć im siła przy onéj nieszczęśliwej strudze
Ubyło, gdzie z Stefanem wodzem swego domu,
Do okrutnego przyszli nad Dzieżą pogromu.
Tak rzymscy Fabiowie wziąwszy na swe skrzydło
Ojczystych nieprzyjaciół, skoro wpadli w sidło,
Trzysta razem zgubili mężów swego rodu,
Że jeden tylko w Rzymie został dla przypłodu,
Co go do nieszczęśliwéj onéj zawieruchy
Miękkie jeszcze nie chciały wypuścić pieluchy.
Po nich Dzierzek i Gniewosz, po tych się rozwinie
Zborowski, ostatni już dziedzic na Melsztynie.
Za niemi bardzo dobrą Lipski wiedzie sprawą
Sto koni Petyhorców pod krętą Śreniawą,