Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 186.jpeg

Ta strona została przepisana.

Ani naszéj Pogonia starożytna Litwy
Po morzu swe z pogaństwem toczyła gonitwy;
Pole, mówię, nie słowa, nie czczéj pary dźwięki,
Ale kocha roboty bohaterskiéj ręki,
Ani mnie ust natura formowała z miodu,
Ani téż tam oracyj trzeba i wywodu,
Gdzie Bóg, ojczyzna i pan, swoje składy święte
W archiwie piersi waszych chowają zamknięte;
Dziś wam się Bóg swój chwały, dziś ołtarzów zwierza,
Nowego, które stwierdził krwią własną, przymierza;
Klasztorów płci obojéj, kędy świecką tuczą
Wzgardziwszy, w nabożnych łzach grzechy nasze płóczą,
W Bogu ślubnéj czystości i sercem i usty
Odpaszczają ust naszych i serca rozpusty;
Wam ojczyzna, rodzice, krewne, dzieci małe,
Płeć niewojenną, dziewki oddaje dojźrałe.
Teżby miały ku żądzy psiéj pogańskiéj juchy,
W opłakanéj niewoli rodzić Tatarczuchy?
Wam ubogich poddanych chrześcijańskie gminy,
Ojczyste naostatek ściany i kominy
Pokazuje zdaleka matka utrapiona;
Pod wasze się z tém wszytkiém dziś kryje ramiona,
Do was obie wyciąga ręce wolność złota,
Niech się sam w swych poganin obierzach umota,
W te ręce król ozdoby swéj dostojnéj skroni,
Kiedy mu hardy Osman śmie posiągnąć do niéj,
Porucza, z których je ma, nadzieje nie traci,
Że tyran posiężnego sowicie przypłaci.
Ja uniżone Bogu czynię dzięki, że mi
Dał żyć na nizkiéj do dnia dzisiejszego ziemi;
Dał na tém stanąć miejscu, zkąd jeżeli żywo
Wrócę, czeka mnie żyzne wiecznéj sławy żniwo.
Jeśli téż tu Bóg schyłki wieku mego zcedzi,
I to zysk liczę, gdy mnie nie doma sąsiedzi,
Lecz tak wiele chrześcijan pod tuteczném niebem,
I moje martwe kości ozdobi pogrzebem.
Więc, o kawalerowie, w których serce żywe
I krew igra, przyczyny mając sprawiedliwe
Tak koniecznéj potrzeby, Litwa i Polanie,
Osiądźcie Turkom karki i nastąpcie na nie!
Niechaj was to nie stracha, niech oczu nie mydli,
Że się poganin upstrzy, uzłoci, uskrzydli.
Namioty, słonie, muły, wielbłądy i osły,